Ilu jest nieprzeciętnych, nad wyraz charakteryzujących się szczegółową znajomością kobiecego umysłu mężczyzn? Ilu z nich prowadzi blogi i filmiki instruktażowe pod tytułem : Jak poderwać kobietę? Jak zatrzymać kobietę? Jak zrozumieć kobietę? Jak zaciągnąć kobietę do łóżka na pierwszej, drugiej, dziesiątej randce? Odpowiem Wam. Cholernie wielu. Czy chociaż jeden z nich poznał na tyle kobiecy umysł żeby czuć się jak zakorzeniony w temacie wyjadacz kobiecych serc, majtek i pragnień? Gówno prawda. Gówno przez wielkie G jak punkt w kartograficznej mapie kobiecego ciała. Swoją drogą punkt G też wymaga oddzielnego objaśnienia.
Kobieta jest istotą trudną, ale nie beznadziejną. Często niewiedzącą czego chce i czego od życia oczekuje. Chociaż to moi drodzy nie jest nic nowego. Już nie od dzisiaj wiadomo, że niezdecydowanie kobiet skutkuje wieloma przeróżnymi sytuacjami. Zdobycie tej niecodziennie skomplikowanej istoty nie jest aż tak trudne jak mogłoby się wydawać. Trzeba zadać sobie pytanie jak taką kobietkę przy sobie zatrzymać. Teraz każdy facet podrapie się po dupie i pomyśli: zdobycie? łatwe? Niekoniecznie. Otóż mój drogi Panie : jesteś zwierzakiem polującym na swoją ofiarę. Zwierzakiem, rozumiesz?! Nie wiem kurwa... tygrysem, gepardem czy lisem. Definitywnie nie łosiem, hieną, pijawką, a już na pewno nie kotem. Tak musisz być zwierzęciem drapieżnym, ale o przyjaznym wyrazie twarzy, którego bardzo chętnie zdefiniowałaby Krystyna Czubówna w swoim niedzielnym filmie przyrodniczym.
Wiesz jaki jest łoś? Łoś jak łoś. Może to i przyjemne zwierzę. Może i o dużych gabarytach, może oczy ma takie ciemne i uszy takie długie, dwa rogi, zęby, cztery kopyta, nogi czy cholera wie co tam łoś ma. A jaki jest Papuś Łoś? Papuś Łoś nie ma swojego zdania. Siedzi cicho pod pierzynką coby swojej lubej nie obrazić, nie zasmucić. Jest dosyć cichy, niewyrywny. Ani Cię on nie zagada, ani nie poprowadzi. Taki on Ci trochę tępy, jakby nijaki. Jest z tą kobietą, ale pełni rolę obserwatora swojego własnego związku. Czasami mylą mu się rolę kobiety i mężczyzny. Oczekiwałby od swojej partnerki wyrozumiałości i bezwarunkowej miłości. Ale jak kochać łosia? Otępionego smutasa? Nie proszę Pana... Takim proszę nie być.
A może hiena? Hiena to wybitnie obrzydliwy zwierz. Tak jak i dla ssaka tak i dla Pana hieny wybitnie ważny jest kontakt fizyczny, psychiczny, emocjonalny, seksualny i kurwa każdy jeden inny. Ciągle zawiesza się na swojej partnerce. Musi ją mieć na wyciąganej smyczy jak małe jamniczki. To i tak jamniki mają o tyle lepiej, że pucuwate pańcie robią tym jamniczkom czasami dzień wesołego pieska i spuszczają je ze smyczy, albo ewentualnie w najgorszym wypadku poluzowują o parę dodatkowych metrów. Pan hiena tego nie robi. On nie luzuje. Pan hiena jest syjamskim bratem swojej partnerki. On musi w każdej sytuacji, w każdym momencie i w każdym miejscu zaznaczać swój teren. On musi ją trzymać ciągle za rękę, on musi ją ciągle całować, on musi ją ciągle przytulać, ciągle głaskać, miziać, piziać , sryzać. Tak on właśnie tak robi. Hiena widzi rywala nawet w jej przyjaciółkach, najbliższych znajomych, kierowcach komunikacji miejskiej itd. Dla hieny każda sytuacja jest dobra żeby zawiesić na niej swoje ramiona i odseparowywać ją od rzeczywistości. Niewiasta zaczyna wtedy tracić kontakt z otoczeniem i popada w błogą miłość swojej hieny, która prędzej czy później kończy się fiaskiem, płaczem, bólem serca to jeszcze kurwa dodatkowo brakiem znajomych.
Dzisiaj powiem tylko tyle, że przesrane być mężczyzną łosiem i mężczyzną hieną.
Tak zdecydowanie następnym razem opiszę inne zwierzątka te bardziej i mniej milusie.
Ale moi drodzy kochamy Was! Czym byłby świat bez was moi kochani i wspaniali mężczyźni?! Pustką.
Kobieta.